Jak pewnie niektórzy z Was widzieli na moim Instagramie, w wakacje odwiedziłam Województwo Lubelskie. Nie pojechałam tam, aby zwiedzać, ale udało mi się zajrzeć do jednego z najpiękniejszych miejsc w tym regionie. Na miejscu byłam zaskoczona tłumami, więc postanowiłam napisać poradnik, kiedy nie jechać do Kazimierza Dolnego.
Problemy z parkingiem
Kiedy już dojechaliśmy do miasteczka nad Wisłą, zobaczyliśmy długi wąż samochodów, który wolniutko jechał przez miasto. Było sobotnie południe i szukanie miejsca parkingowego zajęło nam 40 minut. Większość parkingów była płatna i wypchana po brzegi. Objechaliśmy miasto w tę i z powrotem, aż w końcu poddaliśmy się i wyjechaliśmy z niego. Nagle zauważyliśmy, że jest kilka miejsc na bocznej uliczce wzdłuż głównej drogi i tam naprzeciw hotelu zostawiliśmy samochód na poboczu. Przez cały dzień martwiliśmy się potem, czy można było tam parkować.
W mieście nie było lepiej. Pod niektórymi hotelami czy pensjonatami było napisane, że parking jest dodatkowo płatny – więc warto o tym pamiętać na przyszłość. Najlepiej rezerwować na booking.com, bo tam zawsze znajdziecie informację o parkingu i tym, czy jest wliczony w cenę pobytu. Mam dla Was zniżkę -60 zł – zapiszcie ją sobie na wakacje 😉
Rynek miasta
Byłam w Kazimierzu Dolnym kilkakrotnie jako dziecko i nie przypominam sobie tłumów, jakie widziałam w to sierpniowe sobotnie popołudnie. Po placu nie dało się przejść, co krok zaczepiały nas cyganki, a restauracje były przepełnione ludźmi. Odeszliśmy w boczną uliczkę i skierowaliśmy się nad Wisłę, ale tam również spacerowały tabuny ludzi. Postanowiliśmy więc spędzić najbliższy czas na rejsie po Wiśle.
Rejs po Wiśle
Rejsy odbywają się co pół godziny. Zeszliśmy na statek zakotwiczony przy wybrzeżu Wisły, żeby kupić bilety. Na jego piętrze znajduje się restauracja, gdzie napiliśmy się mrożonej kawy, bo upał lał się z nieba. Ceny nie były wygórowane jak w innych lokalach w Kazimierzu.
Rejs statkiem trwał około godziny z 20 minutami oczekiwania. Same widoki na zielone puste brzegi Wisły nas nie oczarowały. Zawsze korzystamy z okazji, żeby popłynąć rejs – ten po jeziorze Como nas urzekł, ale ustaliliśmy, że więcej rejsu po Wiśle w Kazimierzu już raczej nie odbędziemy. Myśleliśmy, że to dobra alternatywa, żeby uciec od tłumów, jednak na statku też z resztą było tłoczno.
Bilety Kazimierz-Janowiec-Kazimierz: normalny 18 zł, ulgowy 16 zł, więcej informacji na rejsystatkiem.com.pl.
Pizza z pieca
Kiedy po rejsie zgłodnieliśmy udaliśmy się na pizzę, w jednej z bocznych ulic od placu. Zachęciła nas reklama pizzy z pieca i zamówiliśmy po jednej na osobę. Okazało się, że ta pizza z pieca była pizzą na gotowym blacie z dodatkami średniej jakości. Czarę goryczy przelał ketchup podany do pizzy – to nie mogło być dobre danie… Rozczarowani i nienasyceni poszliśmy dalej. W tej knajpie nie oczekiwałam włoskiej jakości, ale pizza z podgrzewanego blatu to była smakowa tragedia.
Pamiętajcie – prawdziwą włoską pizzę piecze się w piecu opalanym drewnem, jest cienka i nigdy nie znajdziecie tam “smaków” takich jak pepperoni czy hawajska. Nigdy przenigdy nie dostaniecie też sosów ani ketchupu do polania pizzy.
Kiedy nie jechać do Kazimierza Dolnego?
Lubię podróżować po Polsce, o czym czytaliście w artykułach o Krakowie. Kazimierz Dolny to piękne, malownicze miasteczko na wzgórzu nad Wisłą. Sam region lubelski jest wspaniały i uwielbiam wycieczki samochodem po nim. W Kazimierzu jest co zwiedzać, warto zajrzeć na górę Trzech Krzyży czy odwiedzić zabytkowe renesansowe kościoły. Nas osobiście wystraszyły i zniechęciły tłumy, więc po naszej „pizzy z pieca” pokręciliśmy się po miasteczku i postanowiliśmy wracać.
Na Instagramie wiele z Was napisało, że omijają to miasteczko w sezonie, a szczególnie w weekendy. Całkowicie się z Wami zgadzam! Myślę, że chętnie wróciłabym tam jesienią czy wiosną i spokojnie pospacerowała. Zostałabym tam jednak maksymalnie na dwie noce w jednym z pięknych hoteli, bo miasteczko jest malutkie i warto tam pojechać głównie po to, żeby się zrelaksować.
A Wy, zgadzacie się ze mną? Kiedy nie jechać do Kazimierza Dolnego, a kiedy warto? Podzielcie się swoimi wspomnieniami 🙂
Bardzo fajny, szczery wpis. Taka niestety jest prawda, mamy w Polsce dużo pięknych miejsc, ale tłumy ludzi odstraszają. Nie chodzi tutaj bynajmniej o niechęć, ale po prostu zwykłe zmęczenie przeciskaniem się, nadmierną ostrożnością, żeby w kogoś nie wejść czy nie dać się okraść. W naszym przypadku to Praga okazała się tym miejscem, gdzie nie umieliśmy się odnaleźć z powodu tylu ludzi z całego świata! Najlepiej jest rzeczywiście wybrać się jesienią lub wziąć urlop w tygodniu. Pozdrawiam <3
Dokładnie! Cieszę się, że ludzie zwiedzają Polskę i jest coraz więcej obcokrajowców na naszej ziemi, ale tracę przyjemność ze zwiedzania, kiedy jest upał, żar się leje z nieba, a z każdej strony ludzie i nie da się spacerować. W Pradze napotkałam tłumy w środku zimy – jedynie o 6:00 idąc z walizkami po Moście Karola byliśmy sami 😀 więc było warto zrobić spacer zamiast brać taxi 😀 Pozdrawiam serdecznie <3
Podobają mi się Twoje zdjęcia – mimo tytułu zachęcają do przyjazdu, ale jak mówisz wybiorę się tam poza sezonem 🙂 świetny wpis 😉
Tytuł jest trochę przewrotny, bo tłumy mnie zniechęciły. Miasteczko samo w sobie warte odwiedzenia 🙂
Moje studia na tyle mnie zniszczyły, że chciałabym powiedzieć na temat kościołów w Kazimierzu w szczególności chodzi o Farę. Nie są one w stylu barokowym a w stylu renesansu lubelskiego. Fara jest nawet punktem szlaku renesansem lubelskim.
Świetny post, czekam na więcej i ściskam mocno!
Masz rację! Moje niedopatrzenie 😉 kościoły zostały przebudowane w XVII wieku, stąd ich wygląd i dekoracje mnie zmyliły, więc dziękuję za poprawienie. Pozdrawiam serdecznie <3